Miało być pięknie… materiał zmontowany już dawno, a tu pech chciał, że komputer odmówił posłuszeństwa i wszystko wcięło. Napisać to samo na nowo - bez sensu. Zacznę od nowa.
Po pierwszym moim artykule odezwało się do mnie kilka osób pisząc, że to dobry pomysł i fajnie wyszło. Ale mój przyjaciel z Polski zimnym spojrzeniem stwierdził że chyba się starzeję i materiał był nudny i statystyczny, że albo wypadłem z wprawy pisania albo robiłem materiał na odwal się.

Hmm pojechał po ambicji... po to się ma przyjaciół. Wielkie dzięki Tomku. Miał rację materiał był statystyczny – jedź tu, zobacz to i koniec, zero klimatu i jakiejś tajemnicy. Tylko jak opisać tajemniczo miejsca, które są tak przygotowane dla turysty, że nie ma prawie do czego się przyczepić, gotowy podany do ręki produkt turystyczny. A przecież o to nam dziś chodzi, aby po pracy w wolny dzień szybko, bez zbędnych planów wyprawowych, wziąć gazetę w łapę i jechać na zasłużony odpoczynek. Nawet niech to będą dwie godziny poza miastem z rodzinką czy przyjaciółmi. Na pewno lepsze to niż te same dwie godziny spędzone przed telewizorem.

Dobra, ale nie to jest tematem artykułu.

 Ostatnio zajmowałem się bardziej zachodnia stroną miasta. Dziś troszkę na północ. Też niedaleko ale za to jak ciekawie. Rutland Water. Chyba każdy coś słyszał, coś wie. Ale czy wszystko (tego to i ja nie wiem)?
Kika informacji statystycznych.
Rutland Water to zbiornik retencyjny wybudowany w 1975 roku, znajduje się około 20 mil na północ od Peterborough. Dojazd bardzo prostu autostradą A1 w kierunku na Stamford a tam dalej po znakach...

Ogólnie jest to rezerwat przyrody, gdzie można pooglądać ptaszki i inne stwory. Powędkować, pożeglować. Każdy znajdzie coś dla siebie. Ale po kolei. Ja zaczynam opowieść od klubu żeglarskiego na południowym brzegu jeziorka - Rutland Sailing Club. Klub organizuje szereg zawodów oraz kursy dla żeglarzy, można wynająć łódkę czy zaaranżować sobie tam nocleg. Wszystko podane jak na dłoni. Dla miłośników żagli niezła atrakcja. Ja się na żaglach nie znam, ale wygląda to interesująco. Z ciekawszych imprez żeglarskich to 24 września rozpoczynają się tam zawody z serii Challenger UK Championships, a to już chyba coś. Akwen jest spory, więc możliwości są duże.
Nieco wyżej na północ znajduje się miejsce parkingowe z restauracją, sklepem wędkarskim i rowerowym. Na miejscu można zostawić autko za 3 funty na cały dzień. Kto nie ma ochoty za to płacić, może zaparkować we wsi Edith Weston (miejscowość powstała w 1029 roku) przy Village Hall (52.637727,-0.628656), jakieś  500 metrów od wody. Przy okazji można zobaczyć ciekawą architekturę i kościółek w miejscowości.
Następnie polecam spacerek nad brzegiem, jest doskonała ścieżka spacerowo-rowerowa, z wózkiem dla dzieci nie ma problemów.

Dojście do kościółka Normanton Church od parkingu zajmuje 10 minut, może nawet nie. Kościółek został wybudowany już po utworzeniu zalewu, z okazji zalania jednej miejscowości w 1975 roku. Wewnątrz kościółka mieści się małe muzeum, a raczej wystawa. Zaskakująca budowla jak na angielski styl architektoniczny. Na całym tym terenie można bez problemu rozłożyć się z kocykiem i mały odpoczynek, jeszcze w zeszłym roku można było rozpalać grill i dobrze się bawić, niestety od maja tego roku przy wjeździe postawiono tabliczkę, że BBQ zabronione... ciekawe na jak długo, bo miejsce bardzo przyzwoite i bezpieczne dla pociech.

No nic, jak nie wolno, to nie ma co siedzieć na miejscu i idziemy (jedziemy) dalej.

Butterfly Farm‎ w Empingham (LE15 8PX) może nie jest to nad samą wodą, ale warto tu zajrzeć. Przyznam, że jeżdżąc w te strony kilkanaście razy - to miejsce odkryłem niedawno, tak samo jak RockBlock. Ale o tym dalej. Cóż to takiego? A mianowicie coś dla miłośników motylków, wszelkiej maści latających żyjątek. Motylki, papużki, nawet pajączki i świetne akwarium. Dla dzieci chyba lepsza atrakcja niż Sea Life w Hunstanton. Polecam zaglądnąć tam na chwilę z pociechami. Naprawdę warto. Podczas swoich wyjazdów zapominam o wielu przyziemnych sprawach, tak więc ceny za wstęp Wam nie podam, bo po prostu jej nie znam. Chyba nie była wysoka choć ja za wstęp nie płaciłem. Przyjechałem za późno i pani stwierdziła, że i tak wszystkiego nie zobaczę to wstęp za free. Już nie pierwszy raz mnie to spotkało w UK. Dziwny kraj... Mimo wszystko Pani w okienku prosiła, aby bookować swój przyjazd, co też mnie zdziwiło.

Niedaleko Empingham też jest parking i miejsce, skąd można zacząć fajne spacery. Ciekawa rzeźba nad brzegiem.. obelisk, mała wieża. Sam nie wiem. Ale prezentuje się fajnie.

Dobra, trochę przynudzam, teraz coś dla bardziej szalonych lub odważnych ludków. RockBlok... byłem w szoku! Zobaczyłem w środku Anglii, niedaleko od Peterborough miejsce, gdzie można się pobawić i pociągać za sznurki. Wspinaczka. Wyzwanie dla odważnych tatusiów i zabawa po pachy dla dzieci. Poziom trudności należy dozować. Bo głupio zobaczyć 40-letniego faceta na trampolinie albo 5-letnie dziecko na ściance... choć to drugie bardziej prawdopodobne.
Chłopaki z RockBlok oferują kursy wspinaczkowe, łażenie po linie czy owe skoki na trampolinie. Niestety, nic za darmo i za takie atrakcje w płaskim terenie (jak mi się wydawało) trzeba płacić. Cena za dwukrotną wspinaczkę około 7 funtów. Jak komuś mało i chce cały dzień tam spędzić, to musi się liczyć z kosztami od 29 do 99 funtów. Chłopaki prowadzą sklep specjalistyczny: butki, sznurki,  a także kursy jak zakładać „gacie”. Polecam przejście na high ropes za 10 funtów. Nie każdy jest tam na górze takim kozakiem jak na dole...   http://www.rockblok.co.uk/

Pobiegali, poskakali, łapki bolą… Czas na rybkę! Nie, nie! Nie do jedzenia - do łapania. Nie umiesz? Spoko, ja też nie - ostatnio byłem na rybkach 20 lat temu...

Jest miejsce, gdzie prowadzą kursy połowu ryb na muchę. Barnsdale (52.669187,-0.666196).  Ja tam zawsze łapałem na robaka albo kukurydzę. Płotki czasem, częściej te małe ukleje... Można tu wynająć sprzęt do połowu i jakąś łódkę, aby się przemieszczać po jeziorku. Organizowane są szkolenia i różnej maści zawody. Powodzenia w moczeniu kija... http://www.learntoflyfish.co.uk/

Wokół jeziorka jest szereg ścieżek dla spacerowiczów i dla rowerków. Aby zwiedzić wszystko, jeden dzień chyba będzie mało. Choć przy sporym tempie się da - ale co to za przyjemność?

Dla miłośników ptaków w miejscowości Egleton jest miejsce, gdzie można je pooglądać, The Anglian Water Bird Watching Centre. Miejsce dla fotografów i pasjonatów. Ja odpadam, wolę architekturę, nie ucieka... Warto także wjechać na cypelek do miejscowości Upper Hambleton i na głównej krzyżówce skręcić w prawo, gdzie nad brzegiem znajduje się okazały budynek Old Hall. Świetny widok nad wodą.  Praktycznie w każdym zakątku Rutland Water można znaleźć miejsca piknikowe, ławeczki, trawniki, gdzie można w ciszy i spokoju odpocząć. Jedynym minusem jest to, że nie wolno się kąpać tak, jak w Polsce. Przynajmniej Anglicy mają lepsze statystyki, jeśli chodzi o topielców.

Jak już się Wam znudzi sama woda, wiatr, który tam bywa spory oraz miejsca, które wymieniłem, warto wskoczyć na chwilę do Oakham. Stare miasteczko (chyba jak wszystkie w Anglii) z urokliwymi uliczkami i ich zabudową. W mieście jest kilka obiektów wyróżniających się architektonicznie od pozostałych, ale to sami sobie znajdziecie bez problemu. W mieście jest regionalne muzeum - Rutland County Museum (Catmose Park Road, Oakham, LE15 6HW).

W drodze powrotnej można zerwać się z trasy do Peterborough i podjechać kilka mil na północ do muzeum kolejnictwa - Rutland Railway Museum (Ashwell Road, Cottesmore, Oakham, LE15 7BX). Prezentacja starego sprzętu, dokumentacji i fotografii z historii wydobycia rudy żelaza w tym miejscu (http://www.rutlandrailwaymuseum.org.uk/).

O lokalnych pubach i restauracjach chyba nie trzeba pisać, praktycznie w każdej miejscowości znajdziemy dobre miejsce na posilenie się i spróbowanie lokalnych złocistych produktów.

Pozdrawiam i do zobaczenia w terenie.

Rafał Marcinkiewicz